Mihimici testuje się na Przywódcę Klanu Chłodu...

Mihimici

Niewielka polana, obrośnięta dookoła gęstym, mieszanym lasem. Wszędzie jest śnieg, pełno śniegu. Na samym środku niewielkiej polany jest zamarznięte jezioro. Lód tam zawsze jest gruby, acz pokryty śniegiem. Łatwo się poślizgnąć. Lepiej jednak owego lodu nie rozwalać, bowiem toń jest zabójczo zlodowaciała.

Mihimici znalazła się na tych terenach, mozolnie nieco się poruszając. Usiadła nieopodal jeziora, o którym nawet nie wiedziała. Jednak to może i dobrze, iż siedziała. Nie chciała mieć dziś jakichś okropnych przygód, na przykład jak obok góry mroku, tam, gdzie lawina jej omal nie zasypała.

[Uff... Miałam brak veny, sorry jak jest nieco bez sensu. >.]

Yaee

// Jakoś to będzie. xd

Yaee, swym dumnym krokiem wstąpił na tereny owego klanu. Chłód nie przeszkadzał mu aż tak bardzo, by to okazywał, aczkolwiek najcieplej mu też nie było. Kocur zmierzył wzrokiem chłodnych, niebieskich oczu teren, na którym się znalazł. Oblizał się i nader spokojnie podszedł do białego psa.
- Witam, jak śmiem przypuszczać chcesz zdawać na przywódcę Klanu Chłodu? Przy okazji, zwą mnie Yaee.
Kot już od pewnego czasu przyzwyczajał się do nowego imienia. Chciał zacząć życie od nowa... Zrzekł się byycia królem krainy... Musiał zrobić "restart".

Mihimici

Mihimici spojrzała na kota. Ale mruknęła pod nosem słowo "witaj". Nie pierwszy raz widziała już takie stworzenie. - Nie mylisz się, drogi Yaee. Zaś mnie zwą Mihimici. - Odpowiedziała kotu. No bo pewnie on właśnie jest jej egzaminatorem. Toteż nie przeszkadzało jej nic. Nie uważała go za swego przeciwnika, jakby to zrobił inny pies.

Yaee

Kot zastrzygł uchem i siadając sobie wygodnie na chłodnym podłożu zadał pierwsze pytanie. A może raczej kilka pierwszych pytań.
- A więc Mihimici, dlaczego ta ranga a nie inna i dlaczego sądzisz, że się nadajesz?
To mówiąc oblizał sobie łapę, którą przetarł pysk z cichym sapnięciem. Był ciekaw czy Klan ów zdobędzie nowego przywódcę czy też nie.

Mihimici

Mihi zastanowiła się trochę. - Ta ranga, a nie inna... Wydaje mi się, iż już się nadaję. Chcę nieść pomoc nie wyznaczonej grupce, a całemu klanowi. Chcę sprawować władzę sprawiedliwie i być uczynną. Chcę rozbudowywać klan, by piął się coraz bardziej w górę, niczym wieża będąca w przyszłości drapaczem chmur. No i w klanie przydałby się ktoś, kto będzie wspierał wszystkich i podnosił na duchu. Hmm... Dlaczego sądzę iż się nadaję? Myślę, iż jestem sprawiedliwa oraz potrafię sprawować odpowiednią władzę. Niosąc pomoc i wspomagając klan cały czuję się potrzebna. Jestem uczciwa i potrafię rozwiązywać spory. Nie, nigdy nie wysługuję się innymi. Zależy mi na tym, by klan ruszył z miejsca i stawał się coraz większy. Jak jeszcze coś mam dopowiedzieć, to mów. - Odpowiedziała na pytania kota. Cóż, pierwszy test. Wiadomo, iż będzie coraz ciężej.

Yaee

- No dobrze, starczy. Podam Ci więc sytuację, którą musisz w jakiś sposób rozwiązać, zadziałać. Powiedz mi, co byś zrobiła gdyby na Twoich oczach doprowadzono do bójki między klanowej z błachego powodu? W dodatku walczącymi byłyby zastępcy przywódców obu klanów? Próbowałabyś ułagodzić spór czy dopuściłabyś do samowolki? A może zrobiłabyś coś jeszcze innego?
Pytał ciekawie lustrując Mihimici. Jak odpowie? To zależy od niej. Kocur znał charakter tego klanu... Normalnym zachowaniem byłoby więc... Nie wyjawię tego tutaj, a po prostu odpowiednim... Też tego nie wyjawię.

Mihimici

Mihimici również z niemałym zaciekawieniem spojrzała na kota. - Gdyby doszło jednak do takiej sytuacji, trzeba by było rozdzielić obojga. Pod żadnym pozorem nie można by było dopuścić do samowolki. To by mogło oznaczać wojnę. Najlepiej by było, gdybyś jednak podał mi powód kłótni, ale jak chcesz. Trzeba by było rozwiązać spór, czyli zapytać, o co chodzi i go jakoś załagodzić. Ale jeśliby nie można było, jednym z wyjść byłoby ukaranie w odpowiedni sposób. Można by było mianowicie odebrać im rangi. Ale to by musiało zależeć od powodu kłótni. Wystarczy? - No, nie była teraz zbyt pewna swego. Kot nie podał powodu nieco dokładniejszego.

Yaee

Bo powód nie miał być dokładny, ot co! Yaee klasnął w dłonie i odpowiedział nieco dumnie.
- Tak... Takie zachowanie jest najodpowiedniejsze. A więc dalej. Czym zajmuje się przywódca i czym różni się od swego zastępcy? Jakie rzeczy może robić a jakie sa mu zakazane?
Spytał machając ogonem delikatnie. Z przyzwyczajenia.

Mihimici

- Mimo wszystko nikt z nich nie może zabić z byle powodu. No i Zastępca jest bardziej ograniczony. Może on przyjmować nowych członków, ale nie sprawuje pełnej władzy nad klanem. Przywódca zaś może sprawować ją w o wiele większym stopniu. Musi on dbać o wyżywienie wszystkich członków klanu, kocich jak i psich. Musi dbać o to, by tego pożywienia nie zabrakło. Zastępca zaś mu w tym najczęściej pomaga, zawsze jest przy Przywódcy. Ale Zastępca nie może wypowiedzieć wojny, jeśli w jego klanie będzie Przywódca. Jeśli go zaś nie będzie, to może... Ale tylko za zgodą członków. Musiałby zrobić zebrania. No i wracając znów do Przywódcy, ten właśnie musi wtedy przygotować wszystkich do wojny, za wyjątkiem młodszych i musi podać termin owej walki. Brakuje czegoś? Karę Przywódca musi wydawać odpowiednią. - Zakańczając to, wzięła głęboki i niepewny oddech.

Yaee

- Poprawnie. No to powiedz mi, w jaki sposób przygotowałabyś klan do walki?
Spytał wiercąc się w miejscu. Kończyny zaczynały mu powoli zamarzać. Kot wstał i zaczął biegać w miejscu dla rozgrzewki.

// Brak weny i tworzenie obrazków.

Mihimici

Ale Mihimici już się przyzwyczaiła do tego chłodu. Długo przebywała tam, gdzie padał śnieg. No i nie miała jak linieć. Toteż wolała przesiadywać w chłodniejszych terenach, by się zbytnio nie zgrzać. - Musiałabym najpierw wszystkich poinformować o walce. Trzeba by było dopilnować, by młodsze psy i koty nie znajdowały się na terenie przyszłej bitwy. Moi podopieczni musieliby się rozgrzać i przygotować do walki, poprzez kilka niedługich treningów. Musiałabym ich podnosić na duchu, by wierzyli w siebie. Inaczej by raczej myśleli, iż przegrają. To by oznaczało mało starań z ich strony. Jak czegoś brakuje, to mów. - No i kolejna odpowiedź. Miała nadzieję, iż bezbłędna.

Yaee

- Ach tam...
Yaee machnął łapą lekceważąco i dodał.
- Mógłbym Cię pytać dłużej, ale widzę, że się nadajesz. Nie będę dłużej tego przeciągał. Zdałaś.
Oświadczył. Otrzepał się i tym samym krokiem jakim tu wszedł, takim też wyszedł.

z.t.

Mihimici

Mihimici ze szczerym uśmiechem skłoniła się kotu. - Bardzo dziękuję, Yaee. - Ona również mogłaby odpowiadać dłużej. Nawet nie wiedziała, czy jej wypowiedzi były nieco chaotyczne, czy nie. Wstała i zamerdała ogonem, jak to czyni zadowolony pies. Żwawo ruszyła w inną stronę, tak samo jak kot w swoją.

zt.